ROZDZIAŁ 1-Początek
Jest
ciepły, wiosenny dzień. Do naszej szkoły przyszedł jakiś koleś. Był całkiem fajny. Okazało się,
że będzie chodził do naszej klasy. Nie wiem dlaczego się ucieszyłam. Nareszcie
ktoś nowy w tej budzie. Był SPOKO, a bynajmniej taki się wydawał. Ale wracając
do tej sytuacji. O 8:00 zadzwonił dzwonek na lekcje. Kiedy weszłam do klasy,
zastanawiałam się, jaki jest ten chłopak. Ale coś się nie zgadzało. Nie było
go. Po 10 minutach dowiedzieliśmy się, że
musiał czekać na panią , z którą
teraz mieliśmy mieć lekcje. Była to niestety chemia, ale mi to nie przeszkadzało, bo całkiem dobrze
się uczyłam. Nieważne… Kiedy ten chłopak wszedł do klasy po prostu wiedziałam,
że jest wyjątkowy. Pani Parks przez
następne 10 minut zastanawiała się, z kim posadzić NOWEGO. Za chwilę pani
odezwała się do niego:
-Słuchaj może ty wybierzesz, z kim chcesz siedzieć. Ale
najpierw przedstaw się klasie.
Po chwili chłopak odparł:
-Dobrze, jestem Jack
Howard, jestem skejtem(nie wiem jak to się pisze;() jak widać.
Pani odpowiedziała:
-Dobrze, Jack to wybierz sobie z kim chcesz siedzieć na
lekcji chemii.
Jack spojrzał na klasę, popatrzył na Jerrego, od razu pomyślałam,
że jest to jego bliski kolega, ale jedno mnie gryzło, przecież przyjaźnie się z Jerrym, ale nie powiedział
mi, że zna kogoś takiego jak Jack.
Po chwili Howard odparł:
-YYY… może tam?
Myślałam, że wybrał Jerrego skoro się przyjaźnią, to dlaczego
nie mieli by siedzieć razem? Ale moje
przypuszczenia jednak nie były trafne, bo każdy siedział sam i mógł usiąść
wszędzie. Ale on wybrał MNIE!!!Poszedł
do mojej ławki , po czym usiadł na krześle . Wtedy pierwszy raz odezwał
się do mnie:
-Hej jak się nazywasz??
-Cześć nazywam się
Kimberly Krouford, ale nie lubię, jak
ktoś mnie tak nazywa , więc wszyscy mówią do mnie po prostu Kim.
-Aha czyli po prostu Kim??
-Tak Kim.
Wtedy poczułam motylki w brzuchu, ale po chwili przeszły. Rozmawialiśmy tak, ale pani nam przerwała :
-Dobrze to zróbcie
teraz doświadczenie w parach.
Wszyscy dobraliśmy się w pary . Jerry był ze swoją dziewczyną
Mają . A Jack był w parze ze mną , ale w sprawach chemii nie był zbytnio
dobry. Mieliśmy stworzyć mieszankę
chemiczną . Jack tego nie umiał, wiec ja
to zrobiłam i pokazałam mu jak ma lać różne substancje do zlewki, żeby nie
wybuchło. To doświadczenie udało nam się zrobić na piątkę. Zadzwonił dzwonek na
przerwę, Jack wstał po czym spytał:
-Hej Kim jaka jest
następna lekcja??
-Następna jest matematyka w Sali 106.
-Wiesz Kim troche mi głupio cię o to prosić, ale ja się w
tej szkole gubię. Gdzie jest ta klasa? Czy mogła byś
mi pokazać ??
-Tak
chodź-powiedziałam przygryzając dolną wargę
Na jego buzi pojawił się uśmiech, o którym ciągle myślałam.
Kiedy wyszliśmy na korytarz i
szliśmy na matematyk Jack zadawał mi tak
dużo pytań, że głowa zaczęła mnie boleć, ale odpowiadałam. Kiedy szliśmy
pod tą klasę, spytał mnie czym się interesuję. Więc odpowiedziałam mu na
pytanie:
-Ja... no interesuję się tańcem, muzyką, gimnastyką no i… a
zresztą nieważne. A ty??
-Ja interesuje się karate, ale pewnie ciebie to nie
interesuje, bo ty jesteś dziewczyną.
-No właśnie się mylisz!
-Co?!
-Nieważne… No jesteśmy
słynna sala 106! No to ja idę do swojej ławki.
Jack jednym ruchem ręki zatrzymał mnie.
-No właśnie… no bo…
-No powiedz… spokojnie
-OKEJ
-No to mów…
-Mogę z tobą usiąść???
Uśmiechnęłam się i
powiedziałam:
-No jasne chodź…
Rozdział Boski.!! MAsz prawdziwy talent.!! Czekam na kolejny rozdział..<3
OdpowiedzUsuń