piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 15 Death River

Odwróciłam się i w progu ujrzałam moją adopcyjną mame. Podeszła do mnie i powiedziała:
-Kim słuchaj wiem, że głupio wyszło, ale nie chciałam ci tego mówić.
-Taak, ale dlaczego??- odpowiedziałam
-Bo cię kocham. Jesteś moją córką i nic tego nie zmieni- odpowiedziała moja mama
-Wiem, że nic tego nie zmieni, ja nie znam swojej prawdziwej matki, ale ważne, że teraz to ty nią jesteś i nikt inny- powiedziałam  uśmiechem na ustach
-To całe szczęście, bo myślałam, że mnie nie nawidzisz.
- No co ty jak mogę znienawidzić swoją matkę- odpowiedziałam z jeszcze większym bananem na ustach
Po chwili telefon mojej mamy zadzwonił. Po 5 min oznajmiła, że musi już iść. Pożegnała się z nami i wyszła. Odwróciłam się do moich przyjaciół i powiedziałam:
-Chodźcie na falafele.
-Okk- powiedział po chwili Jack i wszyscy ruszyliśmy  stronę knajpki naszego przyjaciela Fila. Weszliśmy do lokalu w którym siedzieli jacyś podejrzani ludzie. Od razu nas zaczepili.
-O widać nerdy przyszły- odezwał się jeden z 7 oprychów.
-Yyy  tobie się chyba coś  tym nadzwyczaj brzydkim  łebie poprzewracało- odezwał się Fila.
- Co ty powiedziałeś??
-To co słyszałeś!
-Pożałujesz tego!!!!- odpowiedział ten sam oprych, a 6 innych rzuciło się na Fila. Natomiast my rzucilismy się na nich. Po 2 minutach wszystkich pokonaliśmy.
-Fila co oni do cb mają??- spytałam swojego przyjaciela.
-Od roku próbują mi uprzykrzyć życie.
- Ale dlaczego?- spytała Maja.
- Ti był kiedyś mój kumpel. Ten o powiedział na.was.nerdy, ale potem okropnie sir zmienił.
-Aha to mów jak coś będzie się działo.
-Okk.
Po 20 minutach poszliśmy do dojo, ale zobaczyliśmy tylko powybijane okna  i napis:
"MÓWIŁEM CI ŻE TEGO POŻAŁUJECIE"
Pi chwili Ruddy powiedział:
-To koniec zamykamy dojo, nie odnowimy tych strat.
-Oooo nie tak się to nie skończy!!!- powiedziałam
-Coo???- powiedziała Maja
-Uzbieramy kasę na odnowę dojo!!
-Musimy to zrobić-powiedział Jack.
-Ale to nie ma sensu!!-rzekł Ruddy.
-A właśnie, że ma sens. Zrobimy pokaż tańca w stylu karate.
-Coo?? O co chodzi??- zapytał jak zwykle nieprzytomny Jerry.
-Wszystko przygotuje  wy tylko.mi pomóżcie. Ok?
-Taak!- odpowiedzieli wszyscy chórem.
-Za godzinę spotykamy się u Fila.
-Okk-powiedział Jack.
Szybko poszłam do domu, żeby wszystko przygotować.
~~~~~~~~~~~~godzinę później~~~~~~~~~~~~
Pobiegłam ze sporządzonym planem ro.moich przyjaciół. Szybko wbiegłam do Fila i zatrzymałam się przy stoliku, w którym siedział.tylko Jack.
-Heej gdzie są wszyscy??
-Poszli do Kapitana Korndoga zaraz wrócą.
- Okk spoko- usiadłam koło.mojego chłopaka. On.objął mnie ręką. Zaczęliśmy gadać nt naszego związku. W pewnym momencie rozmowę przerwał nam Fila.
-Część słyszałem co się stało z dojo.
-Taak... To ci sami co wcześniej.
-Tak wiem. Słuchajcie jak chcecie to pożycze wam Tutsi.
-A po co nam twoja koza- odpowiedziałam.
-Bo ona jest bardzo utalalentowana, a słyszałem, że ciszy planujecie
-No Taak.
-Planujemy ale.koza.nam.nie.potrzebna- powiedziałam lekko rozsmieszona.
-No dobra ale jak zmienicie zdanie to Tutsi jest dostępna.
-Okk pomyślimy.
Kiedy odszedł do nas Fil podeszli do nas jacyś kolesie:
-Hej co robicie??
-Nic a w ogóle znamy się?? - zapytałam.
-My nie ale ja cb gdzieś widziałem.
-Taak gdzie??
-W moich snach... - odpowiedział z bananem na ustach.
-Yyy mam pytanie-powiedzialam.
-Co??
-Po pierwsze mówi się proszę,a po drugie weź się hamuj chłopczyku!!
-Yyy nie jestem chłopczykiem mam 15 lat. Jestem prawie dorosły...
-Sorry rodzice nie pozwalają mi się umawiać z dorosłymi- razem z Jackiem wybuchnelismy śmiechem.
- Jak masz na imię?? - zapytałam gdy tylko opanowałam śmiech.
-Leon, a ty??
-Rodzice cię nie kochają odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Dlaczego??
-Bo masz imię jak pedał!!
Chłopak stanął w osłupieniu.
-A sorry ty nim jesteś!! - dodała po chwili
-Nie nie jestem pedałem. Jak bym był pedałem to bym nie chciał z tb wyjść w pt.
-To było zapro??
-Taak.
-Sorry ale jak byś nie zauważył to mam chłopaka.
-To go zostaw i chodź że mną.
-Nie!!!
-Ale dlaczego??
-Bo nie. mam chłopaka!!
-To co ja mam dziewczynę.
-Cooo?? To.po.co.mnie zapraszasz??
-Bo.mi się podobasz...
-A ty mi.nie.
-nie odpuszcze- powiedział natrętny kolega
-pewny jesteś?
-tak, a co mi zrobisz jak nie pójdę??
- no nie wiem... wyleje na cb wodę 
- nie zrobisz mi tegoi
- pewny jesteś
- tak- odpowiedział pewny siebie chłopak
Więc wstalam  z objęć mojego chłopaka, chwyciłam szklankę z wodą i wylałam na nowo poznanego kolegę
-o wyciągnęła m się szklanka z ręki...
-wałęsy nie zrobiła to specjalnie
-jesteś jakiś mokry na twarzy- powiedziałam przez śmiech
-no co ty??
-taak... to spadaj
-nie
-stwiasz na coś gorszego?
-nic gorszego już mi nie możesz zrobić
Ponownie wstalam z objęć Jacka, chwyciłam Leona za rękę i przerzucilam do przez ramię 
- auu.... dziewczyno co ty ćwiczysz??- spytał leżący na ziemi kolega
-karate...
-serio dlaczego wcześniej nie powiedziałaś??
-bo nie...
-dlaczego mi ni powiedziałaś??
- a po co ci to wiedzieć... człowieku ja nie chodzę po całym Seaford żeby gadać że mam czarny pas- powiedziałam irytujacemu chłopakowi.
-nieważne słuchaj gdzie ty chodzisz szkoły??
-a po co ci to wiedzieć??
- chociaż to powiedz
-dobra chodzę do Webster School a co??
-o patrz jaki traf ja też będę tam chodzic, ej tam chyba chodzi córka Britney Crauford tej sławnej modelki- powiedział podekscytowany chłopak
-yyyy to moja mama!
-ty chyba żartujesz??
-niee chyba wiem kim jest moja mama
-laska ty nie masz żadnej wady.
-dzięki ale jak jeszcze raz powiesz do mnie laska to twarz będziesz miał w miejscu gdzie jej nie chcesz mieć!!
-to ja już lepiej pójdę
-słuszna uwaga to cześć
-cześć
Nareszcie odszedł od nas ten koleś.Usiadłam koło swojego chłopaka. Po 5 min dołączyli do nas przyjaciele. Zaczęłam przedstawiać im moje pomysły. Były 2 pomysły:
1. Wystąpienie w konkursie tanecznym(nagroda 1000$)
2. Wystąpienie w konkursie kapel( nagroda 2000$). Razem wybraliśmy konkurs kapel, więc zaczęliśmy się już przygotowywać. Jerry, Jack i Milton poszli nas zapisać, a ja, Julia, Maja i Jessica poszłyśmy znaleźć jakieś instrumenty. Po godzinie wszyscy nie spotkaliśmy. Nagle Jack powiedział:
-ej o wszystkim myśleliśmy tylko nie o tym że.nie mamy piosenki.
-wy może nie ale ja tak- odpowiedziała Julia
- ty piszesz piosenki??
-taaa mam ją przy sb
-to daj-powiedział Jack
Julia wyciągnęła kartkę z kieszeni na której była napisana piosenka, a brzmiała mniej więcej tak:
"protony neutrony to wszystko atomy........" ( i tylko tyle tak w kółko i w kółko)
-Julia nie obraź się, ale ta piosenka jest nudna i zbyt naukowa- powiedziałam
- to nie jest piosenka na bitwę kapel- dodał Jack.
-co?? ale dlaczego??
-mam pomysł ja i dziewczyny pójdziemy napisać piosenkę,a wy nauczcie się grać na instrumentach.
-okk
Pożegnaliśmy sie z chłopakami i poszłysmy pracować nad piosenką.

{Następnego dnia}
Piosenka już gotowa.Poszłyśmy się spotkać z chłopakami. Weszlyśmy do Fila Falafela.
- hej i co??- spytał Jack
Piosenka już gotowa zobaczcie- mówiąc to podałam Jackowi kartkę.
-ej ona jest super. skąd miałyście pomysł na nią.
- to chyba ja miałam pomysł dziewczyny nic nie robiły, a soory ptysie jadły.
-sama you robiłaś ?? -spytał zdziwiony Jack
-taak a gdzie są instrumenty??
-w dojo.
-coo?!?!? przecież tam nie ma szyby, łatwo stamtąd coś ukarasc!!
Wszyscy pobieglismy do dojo, wbieglismy do środka, ale instrumentów już tam nie było!!!...
(kapela nazywa się Death River)
(nazwa zespołu jest super netu!)
                              **********
Mam nadzieję, że Wam się podoba. Piszcie komy...:* Rozdział jest z dedy dla wszystkich którzy mnie czytają. I chciałam Was przeprosić za to że tak długo nie pisałam, ale za to jest dość długi rozdział.. To tylko dla Was baybe <3
                         Pozdro Werr :*

niedziela, 9 czerwca 2013

                                     moje przyjaciółki
     hej dzisiaj jeszcze krótkie info.Jak pewnie zauważyłyście nominowałam  11 osób do LIBSTER  AWARD na zakłdce jest wszysto napisane więc chodzi mi o to żebyście  już powoli odpowiadały jak już odpowiecie na swoich blogach  to napiszcie na moim w zakladce LISTER AWAD
ps. jeszcze dwie sprawy wiecie że z boku jest ta ankieta  chodzi mi o to że nie którzy  z was głosowali negatywnie na mój blog więc proszę żeby ci którzy głosowali na negatyw napisali co jest nie  tak a ja się do tego przystosuje  a druga sprawa jest taka że chce założyć drugieWAgo bloga no i nie wiem jakiego myślałam nad następnym opowiadaniem ale też dobry by był blog z poradami  jak już następne opowiadanie to nie wiem w jaki uderzyć  w zwyką  historię czy s-f więc daje wam do wyboru:
    blog z poradami
    zwykle opowiadanie
    opowiadanie s-f
   odpowiedzi piszcie w komentarzach :)  i dzięki za ostatnie komentarze w  poprzednim rozdziele :kim crauford i werka lka  lowciam was dziewczyny  ;*
                   weraa
hej
nareszcie nowy rozdział przepraszam że tak długo nie dodawałam rozdziału, ale tą kara i jeszcze wystawianie ocen w szkole prostu kiedyś wykituje dalej was nie zanudzam miłego czytania
Rozdział 14-adoptowana! CDN
-co -powiedział Jack
-tak wiem, że to dziwne ale taka jest prawda-odpowiedział Ruddy
-ale jak to? dlaczego?-powiedziała Julia
-bo to to wszystko się stało 14 lat temu, w dzień urodzin kim.Kiedy mama dowiedziała się , że straciła swoje dziecko, bardzo się załamała no i w pewnym momencie podeszła do niej jakaś dziewczyna, która na ręku dziecko (kim), widocznie zrozumiała o co chodzi, bo po chwili powiedziała, że ona nie chce tego dziecka, że jeżeli nie zaadoptuje kim, to je zabije!-Ruddy opowiedział nam tą historię
-ale dlaczego chciała zabić Kim?-spytał po chwili Milton
-bo ona miała tylko 15lat
-woow co ta laska nie miała co robić w nocy?-powiedział Jerry
-a skąd ją mam to wiedzieć?!-odpowiedział Ruddy
-nie ważne teraz trzeba poszukać kim!-powiedział Jack
-ok, ale jednego nie rozumiem, jak kim się o tym nie dowiedziała skoro wasza mama jest aktorką?-powiedział krupnick
-mama wtedy zapłaciła sporo keshu (pieniędzy) żeby to ukryli, a kim miała się o tym nie dowiedzieć
-ok to szukajmy kim!?
-ok
Postanowiliśmy się rozdzielić każdy poszedł w inną stronę.Ja poszedłem do dojo, do wujka kim. Ale nigdzie jej nie było. Nagle przypomniałem sobie, że kim pokazywała mi pewne miejsce w parku, do którego zawsze

chodzi jak jest jej smutno.Postanowiłem tam iść, ale nie dzwoniłem do przyjaciół, bo obiecałem mojej dziewczynie, że nikomu nie powiem gdzie jest to miejsce. Szybko pobiegłem do tego miejsca.
godzinę później
Nareszcie dobiegłem do tego parku. Było tam pięknie. Pośród zielonych roślin i kwiatów dostrzegłem dziewczynę o jasno-złotych, długich włosach to była kim siedziała na trawie i śpiewała piosenkę która kiedyś śpiewała jej rzekoma mama. Podeszłem do niej i usiadłem koło niej.Po chwili spytałem:
-jak się czujesz?
Ona spojrzała na mnie i powiedziała:
-jak na osobę, która dowiedziała się że jest adoptowana to...-Jack mi przerwał
-Kim wiem że czujesz się okropnie
-ale ja czuje się świetnie!-odpowiedziała mi uśmiechnięta kim miała
-co??-odpowiedziałem kim
-no tak!
-ale jak to?
-normalnie,nareszcie nikt mnie nie okłamuje!
-aha s...poko-powiedziałem,po chwili kim wstała i przytuliła mnie, ja jeszcze mocniej wątkiem się w jej objęcia
oczami Kim
-dobra musimy wracać do Ruddyego martwi się o ciebie-powiedział howard
-ok-powiedziałam i po chwili złapałam swojego chłopaka za rękę i poszliśmy w stronę wyjścia z mini ogrodu.
Po godzinie dotarliśmy do przyjaciół.WGL jaki poker face zrobili wszyscy jak mnie zobaczyli.Podeszłam do nich i powiedziałam:
-wszystko ok wykazujące
-co?-powiedział Ruddy
-no tak-odrzuciłam się i w progu dojo zobaczyłam swoją mamę (tą adopcyjną)

I koniec tego rozdziału piszcie w komentarzach co o nim myślicie pozdro weraa:*